"Żywioły Karteru. Księga I: Ziemia" Meridiane Sage

Karter: kraina państwo zamieszkiwane przez ludzi podzielonych na cztery plemiona i przyporządkowanych jednemu z czterech żywiołów: Ziemi, Wodzie, Powietrzu i Ogniowi. Raz na siedem lat Rada wybiera czworo Strażników, po jednej osobie reprezentującej jeden żywioł. Strażnicy przez okres swojej "kadencji" bronić mają Karter przed Nerimimi: wampirami i zmiennokształtnymi, bestiami zabijającymi ludzi lub zmieniającymi ich w podobnych sobie, zamieszkującymi poza granicami Karteru. Czworo nastolatków wybranych na Strażników zostaje wysłanych na trening przygotowawczy a później skierowanych na misję. Jednak nie wszystko jest takim, jakim się wydaje... Bogowie Karteru czekają na powrót zabitego przed wiekami Boga z krainy demonów, do której został pojmany. Według przepowiedni ma on odrodzić się w innym ciele gdzie na niebie zabłyśnie kometa. Na czym polegać na misja, którą odbyć mają Strażnicy? Czy uda im się ją wykonać? Jakie przygody spotkają na swojej drodze? Jak wielką wewnętrzną przemianę przejdą? Przeczytajcie!

Szczerze mówiąc, nie lubię czytać e-booków, ale czasami nie mam wyjścia. Tak było i tym razem. Choć wersja papierowa książki również istnieje. I poza literówkami (nad których korektą trwają prace), to jedyna rzecz, jaka przeszkadzała mi w tej książce. Autorka stworzyła od podstaw świat Karteru, jego mitologię, historię, zwyczaje, nazwy, języki, a nawet własną skalę temperatury. Na początku możemy czuć się zagubieni w nadmiarze informacji, jednak wszystkie nazwy, bóstwa i ich konotacje rodzinne rozpisane mamy w przypisach na końcu rozdziałów, co umożliwia powrót do nich w każdej chwili. Dla ułatwienia przydałby się słowniczek i drzewa genealogiczne bogów gdzieś na końcu czy początku książki. Język, którym posługują się bohaterowie i bohaterki z jednej strony bardzo kojarzy się z językiem szlacheckim, z drugiej strony wcale nie rażą wplecione w treść młodzieżowe odzywki pełne poczucia humoru. W treści nie brakuje akcji, tajemnic i szybkich zwrotów akcji, które nie pozwalają oderwać się od lektury na zbyt długo. Wszystko jest tak, jak na dobrą fantastykę przystało. Jednak wcale nie te elementy urzekły mnie najbardziej. Pod pozorem czarno-białej historii walki dobra ze złem kryje się wiele odcieni szarości. Rada, jak każda władza, manipulująca poddanymi dla własnych celów, drżąca przed rewolucją ludu, jeśli prawda wyjdzie na jaw. Młodzi ludzie, zdani na własną rękę, powoli przestający wierzyć w sens nakazów wynikających z tradycji, tej, która ułatwia panowanie nad innymi. I jak się domyślam, mało sensownych, choć to okaże się w kolejnych częściach. Całym sercem trafiła do mnie opowieść o legendarnym, w pełni równościowym społeczeństwie, z którego powstał Karter. "Żywioły Karteru" mocno odzwierciedlają potrzeby naszej rzeczywistości, stagnację starszego pokolenia, które przyzwyczaiło się do życia "pod barem", i młodych, którzy pamiętają jeszcze o własnych potrzebach i chcą o nie walczyć. W interesujący również sposób pokazany jest (powszechnie znany) fakt, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje, i nie warto oceniać innych po pozorach. Ciekawym elementem jest również rasizm pomiędzy kartezjuszami i nerimimi, zastanawiam się skąd się wziął... Jak nietrudno się domyślić, bezsens owego rasizmu też się przewija.

"Żywioły Karteru, Księga I: Ziemia" to nie tylko świetna fantastyka, zupełnie odrębny świat ukształtowany od zera, ale też książka z przesłaniem, budująca wiarę w to, że może jednak warto walczyć o własne wartości wbrew oporowi i bierności innych. Mam nadzieję, że książka trafi nie tylko do młodzieży, ale również do starszych. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom i dalsze losy naszej piątki przyjaciół. Nie, nie pomyliłam ich liczby ani tu, ani wcześniej, ale o tym juz przeczytajcie sami i same;)

Za możliwość przeczytania "Żywiołów Karteru" dziekuje autorce Meridiane Sage.



Komentarze

Popularne posty

Lubimy czytać

Obserwatorzy

Translate

Łączna liczba wyświetleń