"Mandragora" Dorota Stasikowska-Woźniak

Zmęczona wrednym choróbskiem chciałam poczytać coś lekkiego, a jednocześnie interesującego. I tak oto w moje ręce trafiła "Mandragora" zakupiona kiedyś w Biedronce, czekająca na półce na swoją kolej. Czy spełniła moje oczekiwania?


"Mandragora" to opowieść o Ewie, Wchodzącej do kręgu tytułowej Mandragory, która podróżując poznaje kolejnych jej członków i członkinie, oraz sens samego kręgu. Opowieść pełna kolejnych historii, legend, przemyśleń bohaterów. Mamy tutaj mistyczny feminizm, dużo teorii queer, ideę związków poliamorycznych, tematykę LGBT, polski antysemityzm i jego wyraźne potępienie, z dodatkiem magii, czarów, przypominających czasem Paula Coelho, a czasem Clarissę Pinkolę Estes wraz z jej kulturowym wymiarem kobiecości. Do połowy czytałam powieść z zapartym tchem, pomijając może magiczne myślenie, wyłapywałam, to co dla mnie osobiście istotne i ważne. Później jednak książka zaczęła mi ciążyć. Dlaczego? Pochwały dla instytucji kościoła katolickiego (świadomie z małych liter), jego istnienia, dużo treści antyarabskich i antyislamskich, może nie wypowiedzianych wprost, może zaowalowanych w piękne słowa, a jednak.

Czy polecam? Mam wątpliwości, tak i nie. A czy Wy chcecie wraz z Ewą wejść do świata Mandragory?

Komentarze

  1. Nie wiem czy byłabym w stanie przełknąć te pochwały dot Kościoła bo sama uważam że nie dzieje się najlepiej i wiele rzeczy wypadałoby zmienić, plus te treści anty ... Nie, to nie jest książka dla mnie 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że tak dobrze się zapowiadała, i cały pozytywny efekt zniszczyły ostatnie rozdziały....

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Lubimy czytać

Obserwatorzy

Translate

Łączna liczba wyświetleń