"O królewnie która chciała jeździć koparką" Janusz Wilczyński

Królewna Monika marzy o żółtej koparce, nic innego nie zaprząta jej myśli, jak tylko wymarzony wielki sprzęt budowlany. Rodzice nie chcą się na to zgodzić, bo królewnie nie przystoi jeździć koparką, kto to widział? Co powiedzą dworzanie i poddani? Monika jednak nie ustaje w dążeniu do celu, na konkursie wokalnym śpiewa piosenkę rockową o swoim marzeniu, maluje jej obraz na ścianach pokoju. Rodzice wciąż są nieugięci. Czy małej królewnie uda się spełnić pragnienie? Przeczytajcie!

"O królewnie która chciała jeździć koparką" słyszałam już jakiś czas temu, ale kupiłam ją całkiem niedawno. Krótka, kwadratowa książeczka w biało-żółto-czarnej kolorystyce, z rysunkowymi ilustracjami wygląda bardzo przyjaźnie, cóż chcieć więcej? Przyjrzyjmy się zatem treści. Monika jest królewną łamiącą stereotypy, nie liczącą się z opinią społeczną, nie robi na niej wrażenia strach rodziców przed opinią królestwa, na konkursie zamiast spokojnej i grzecznej piosenki o słowiku, śpiewa rockowy utwór o wymarzonej koparce. Jej występ został nawet wyśmiany przez inne księżniczki. Niechęć królewskiej pary do zakupu koparki wpędza dziewczynkę w końcu w depresję i apatię, choć jej samopoczucie nie zostało wprost nazwane w taki sposób. Koniec końców rodzice decydują się kupić Monice wymarzoną koparkę, której obsługi dziewczynka uczy się pod okiem fachowca. To, co poza samą postacią głównej bohaterki spodobało mi się w książce, to dalsza część historii: królewna, która wcześniej została nawet wyśmiana za swoje niestandardowe upodobania, ratuje królestwo przed powodzią właśnie dzięki koparce i umiejętnościom posługiwania się nią. Nie przepadam za zakończeniami bajek w stylu "znalazła męża, mieli gromadkę dzieci i żyli długo i szczęśliwie", ale w tej książeczce również mąż jest niestandardową i łamiącą stereotypy toksycznej męskości postacią: szyje suknie damom dworu. 
Nie może się obejść również bez opinii Nadzi. Jej najbardziej spodobał się kot, który zgubił królewską koronę i niczym się nie martwił, i oczywiście KOPARKA! 2 albo 3 lata temu, kiedy w końcu doczekałyśmy się budowy kanalizacji, Nadzia miała okazję wejść i spędzić chwilę na małej, żółtej koparce, a bajka przywołała jej wspomnienia. Najbardziej mnie samą ucieszyło to, że i postać Moniki i księcia przyjęła naturalnie, bo nie ma nic dziwnego w księżniczce obsługującej koparkę ani księciu krawcu.

Czy polecam? Oczywiście! Dla osób chcących wychowywać swoje dzieci bez toksycznych stereotypów, pokazać różnorodność bajkowych postaci, dla małych miłośniczek nietypowych księżniczek. Książka odpowiednia jest dla dzieci w wieku ok 4+. Komu nie polecam? Tradycjonalistom, dla których tradycyjne role płciowe są najważniejszą wartością, ale takich czytelników i czytelniczek raczej nie mam, prawda? :) 

Komentarze

Popularne posty

Lubimy czytać

Obserwatorzy

Translate

Łączna liczba wyświetleń