"O dzielnych księżniczkach i pięknych królewiczach. Stare baśnie w nowej odsłonie" Weronika Jóźwiak

"O dzielnych księżniczkach i pięknych królewiczach" to zbiór baśni wydany przez Zgierz Otwarty. Są to baśnie powszechnie znane, opowiedziane jednak w nowej wersji, w wersji, w której zamienione zostały wszystkie role płciowe, mamy więc "Królewicza Śnieżka", "Calineczka", "Śpiącego Królewicza", "Pięknego i Bestię", "Bajkę o dzielnej krawcowej", "Małgosię i Jasia", pod nie zmienionymi tytułami występują "Kopciuszek" i "Czerwony Kapturek". Wszyscy wiemy o które baśnie chodzi? Osobiście do tej pory nie znałam (w żadnej wersji) "Calineczka" i "Bajki o dzielnej krawcowej". Klasyka baśni, z zamienionymi rolami, ma nas skonfrontować z stereotypowymi rolami płciowymi przypisanymi do dziewcząt i chłopców, i robi to dość skutecznie, przynajmniej z punktu widzenia dorosłych. Sama mam bardzo ambiwalentny stosunek do tej publikacji, z kilku względów. Po pierwsze, niektóre z nich ciężko odczytywać bez znajomości oryginału, choćby "Śpiącego Królewicza". Po drugie, stereotypy nie są dobre, nie ważne czy w wersji tradycyjnej, czy odbitej. Czy nie lepiej tworzyć zupełnie nowe wzorce? Bez nadmiernej koncentracji na związkach i wyglądzie? Choć oczywiście nowa wersja pozwala przebić się do świadomości faktom takim jak ten, że chłopcy również są wrażliwi, a także, że i oni mogą używać makijażu albo lubić się ładnie ubierać - publikacji mówiących o tym nie ma wcale tak dużo. O wiele więcej jest książek, a także bajek animowanych o silnych i niezależnych dziewczynach i kobietach. Po trzecie, bajki te są "użyte" w swoich najokrutniejszych wersjach, i tak oto mamy zatańczenie się na śmierć w rozgrzanych do czerwoności butach, czy odcięcie głowy ojcu-wilkołakowi i spalenie jego "truchła". Dla młodszych dzieci są to sceny zbyt drastyczne. "Bajka o dzielnej krawcowej" również nie ma pozytywnego przesłania, kończy się bowiem przymusową kontynuacją małżeństwa. "Czerwonego Kapturka" nie lubię w żadnej z wersji ze względu na zakończenie, czyli zabicie wilka. Całkowicie za to urzekła mnie opowieść "Piękny i Bestia", zwłaszcza w odmienionej wersji. Ciągle słyszymy o tym, jak ważny jest dla dziewcząt wygląd podczas poszukiwania partnera, tutaj role są zupełnie odwrócone, a Piękny zakochuje się w bestii ze względu na jej dobre serce, a nie twarz. Minus całej opowieści to oczywiście syndrom Sztokholmski, choć w wybranej interpretacji nie jest aż tak wyraźny.


Czy polecam? Mam wyraźne wątpliwości. Może jedynie jako ciekawostkę, gdy Wasze dzieci zapoznają się z oryginałami w przedszkolu lub początkowych klasach szkoły podstawowej. Zwróćcie jednak uwagę na drastyczne sceny podczas czytania. Niektóre z nich wyraźnie warto pominąć lub uładzić (np. wygnać postać zamiast od razu ją zabijać). Pod kątem łamania stereotypów od czasu "O dzielnych księżniczkach i pięknych królewiczach" wyszło dużo o wiele bardziej wartościowych książek dla dzieci, czy to mówiących o innych wzorcach męskości niż macho, czy to silnych i podejmujących działanie kobietach (tu w kontekście baśni szczególnie polecam "Wasylisę").

Komentarze

Popularne posty

Lubimy czytać

Obserwatorzy

Translate

Łączna liczba wyświetleń