"Frankly in Love" David Yoon

W ostatnim czasie dostałam dwie niespodzianki od Wydawnictwa Dolnośląskiego. Przed Wami recenzja pierwszej z nich.

Mieszkający w USA Frank Ly, syn rodowitych Koreańczyków zaczyna spotykać się z dziewczyną o imieniu Brit. Ma ona w sobie wszystko, czego oczekiwać można by od przyszłej żony swojego syna, jednak brakuje jej jednego - nie jest Koreanką, a tego rodzice Franka nigdy nie zaakceptują. Koleżanka głównego bohatera znajduje się w podobnym impasie, zaczynają więc oni udawać przed rodzicami przykładną, młodą, koreańską parę. Jak potoczą się losy zakochanych, młodych ludzi? Czy uda im się przełamać uprzedzenia rodziców? A być może znajdą po drodze coś jeszcze, czego na pewno by się nie spodziewali? Przeczytajcie!


"Frankly in Love", jak każda książka wydana przez Wydawnictwo Dolnośląskie niesie za sobą głębsze przesłanie. Być może trudno jest się z nią utożsamić polskim czytelniczkom i czytelnikom, ponieważ polskie społeczeństwo jest dość homogeniczne, nie spotkamy się w nim więc z różnorodnością kulturową, podobnie jak nie spotkamy osób z dylematami podobnymi do tych, jakie przeżywają bohaterowie i bohaterki. Patrząc jednak od drugiej strony, podobne przeżycia mogą dotyczyć emigrantów zarobkowych wyjeżdżających z Polski całymi rodzinami, którzy starają się utrzymać "polską tożsamość" poza granicami kraju. Tacy są właśnie rodzice Franka -kiepsko znają język angielski, towarzyskie kontakty utrzymują jedynie z grupą znajomych z Korei, którzy podobnie jak oni, przyjechali szukać do USA lepszego życia. Ograniczają się do koreańskich rozrywek, tradycyjnych potraw, i właściwie wszystkiego, co wiąże ich z rodzinnym krajem, jednocześnie potępiając ludzi i rzeczy, które i którzy koreańskie nie są. Taki specyficzny rodzaj rasizmu, często występujący u niechcących się integrować i przerażonych nową rzeczywistością imigrantów (czyli osób wyjeżdżających za granicę z własnej woli).
Młody Frank Ly, który urodził się i wychował w USA, a tradycje koreańskie zna jedynie z opowieści rodziców i ich znajomych. Pomimo to, a szczególnie ze względu na naciski rodziców, czuje się rozdarty w poszukiwaniu swojej kulturowej tożsamości, tego, kim właściwie jest: Amerykaninem koreańskiego pochodzenia, Koreańczykiem żyjącym w USA czy kimś jeszcze innym?
Nie zabrakło tu oczywiście tematu pierwszych miłości i zauroczeń, głębszych uczuć i powierzchownych fascynacji, hetero i homo. Bycie czarnoskórym gejem, nawet w otwartej i tolerancyjnej rodzinie wcale nie jest łatwe.
Poruszone zostały też takie tematy jak przymusowe rozstanie, relacje z rodzicami (szczególnie z tymi, z którymi więcej nas dzieli niż łączy), czy wewnętrzne animozje i wręcz klasizm dotykający jednej grupy społecznej/kulturowej. O wielu z  nich, wynikających z kultury, strachu przed nowością i odmiennością, potrzeby życia w bezpiecznej społeczności, nie mamy najmniejszego pojęcia.
Książka pisana jest z perspektywy głównego bohatera, dzięki czemu dobrze poznajemy jego przemyślenia, punk widzenia, wątpliwości, i wraz z nim dochodzimy do takich a innych wniosków. Książka została napisana przez mieszkającego w Stanach Koreańczyka, dzięki czemu możemy mieć pewność, że aspekty dotyczące tradycji i zwyczajów koreańskich nie zostały zmyślone.

Dla mnie książka ta jest świetnym materiałem do rozpoczęcia przygody z edukacją międzykulturową w przyjemny, i jakby nie było, popkulturowy sposób. Czy polecam? Hmm.... Jak najbardziej. Szczególnie osobom, których dotyczą wątpliwości podobne do wątpliwości przeżywanych przez Franka, zmuszonych do rodzinnego wyjazdu za granicę na stałe, urodzonych za granicą, z dylematami tożsamościowymi, z rodzicami zamkniętymi na otaczający świat, zamkniętymi w bezpiecznej bańce tego co znane, podobnie dla dzieci obcokrajowców urodzonych i wychowanych w Polsce, których rodzice przyjmują postawę podobną do rodziców ... jak i ich bliskich. Być może lektura ta pozwoli znaleźć część odpowiedzi na Wasze pytania lub ułatwi Wam odnalezienie się w sytuacji dając poczucie, że nie jesteście z tym sami i same.


Za egzemplarz książki (i świetną maseczkę do twarzy) dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu.

Komentarze

Popularne posty

Lubimy czytać

Obserwatorzy

Translate

Łączna liczba wyświetleń