"A ja żem jej powiedziała..." Katarzyna Nosowska

Od lat jestem ogromną fanką Katarzyny Nosowskiej i zespołu Hey, ich teksty i aranżacje wzbudzały i nadal wzbudzają we mnie ocean emocji, a koncerty były wielkim przeżyciem. Ucieszyłam się bardzo widząc, że Pani Katarzyna wydała książkę, zwłaszcza, że zespół Hey zakończył działalność. Przez pryzmat dotychczasowych dokonań Pani Katarzyny moje oczekiwania wobec książki były bardzo wysokie. Czy udało się je spełnić? Niestety niekoniecznie. Ale od początku. "A ja żem jej powiedziała..." to zbiór krótkich felietonów w których autorka opisuje  własne spostrzeżenia dotyczące otaczającego ją świata. Pisze o show biznesie i rządzących nim prawach, modzie, dietach, związkach, macierzyństwie, własnych doświadczeniach z przeszłości mających wpływ na jej życie, a wszystko to z domieszką ironii i sarkazmu. Nie powiem, żeby show biznes był dla mnie szczególnie interesujący, nie bez powodu omijam szerokim łukiem wszelkie gazety typu "Gala" czy "Świat seriali". Przeczytałam, pewnie za chwilę zapomnę. W kilku miejscach zgadzam się w Panią Katarzyną w pełni, jak np w kwestii odejścia jak najszybciej się da od partnera nadużywającego alkoholu, jej niechęci do wszelkich diet i sportu, olewania trendów modowych czy miłości do papierosów. Książka jednak zszokowała mnie bardzo, negatywnie oczywiście, czymś innym. Pani Katarzyna dużo pisze o kobietach, życiu seksualnym, jednak jej słowa są przerażająco oceniające i wartościujące ludzi na lepszych i gorszych. Lepszych, jeśli żyją w zgodzie z jej własnymi zasadami, i gorszych, jeśli kierują się zupełnie odmiennymi. Nie spodziewałam się, że osoba pisząca tak piękne piosenki, może być tak niezdrowo krytyczna wobec innych. Zaprezentuję Wam kilka cytatów:

"Uważaj, żebyś nie była jak ta twoja koleżanka, co tak się ucieszyła, że schudła z Ewą Chodakowską, że postanowiła zebrać jak najwięcej lajków... do koszyka swojej waginy."

"Manifestacje? Pikiety? Jeśli naprawianie burdelu na świecie wydaje ci się prostsze, niż zaprowadzenie porządku w głowie i zagrodzie, to współczuję."

"Zawsze możesz tłuszcz z drugiej brody pchnąć operacyjnie niżej, do zadka, kupić białe kanapy, kazać ojcu zmienić płeć i żyć jak Kardashianki."

"Jeśli dajesz się poderwać w klubie, po browarze, to nie zakładaj, że chłopak ma za paskiem u spodni gałęzie do wicia z tobą gniazda rodzinnego."

"...jak suka nie da, to pies nie weźmie."

Więcej takich kwiatków, w dłuższej formie znajdziecie na kartach tej książki.

Ostatnim plusem jaki dostrzegłam jest szata graficzna książki, w dużej mierze zahaczająca o pop art, nie tyle uprzyjemniająca, co przyspieszająca czytanie.


Moim zdaniem "A ja żem jej powiedziała..." jest mocno przeciętnym czytałem, niestety. Dla kogo nie jest? Dla osób wyczulonych na seksizm, ocenianie, i brak kobiecej solidarności. Dla kogo jest? Dla osób lubiących media, show biznes, codzienne przemyślenia. No i oczywiście dla fanów i fanek Nosowskiej, choćby po to, by poznać bliżej swoją idolkę. Czy wyjdzie Wam to na zdrowie? Tego zagwarantować nie mogę.

Komentarze

  1. Dużo o tej książce czytałam, wszędzie jest też nagradzana. Ja jednak wolę ją na instagramie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też niektóre fragmenty nie przypadły do gustu. Ale na niektórych się uśmiałam (tekst o Kardashiankach był genialny).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, poza tym wyżej zacytowanym fragmentem, tak, zgadzam się:D

      Usuń
  3. Mam gdzieś show biznes, ale Nosowską lubię. I lubię spojrzenie na świat z dystansem i ironią. Tu akurat sam tytuł książki wskazuję, że nie ma brać jej zbyt serio. A co do tej kobiecej solidarności... No nie łapie tego. Na czym to niby ma polegać? Powinnam lubić kogoś, tudzież patrzeć na niego z poblażaniem, i broń boże nie krytykować, tylko dlatego, że jest kobietą? Czy to nie seksizm przypadkiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, dlatego, że to nie Twoja sprawa kto z kim sypia, jak często, czy w jakich konfiguracjach. To ta osoba ma się czuć komfortowo z własnym życiem seksualnym, nie Ty, i nikt nie ma obowiązku przestrzegać zasad jakimi Ty się kierujesz w swoim życiu, dotyczą one tylko Ciebie.

      Usuń
  4. Wiele słyszałam o tej książce ale jakoś mnie nie kusi żeby zajrzeć do niej :)
    Pozdrawiam :)
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem (niestety) nie straciłaś zbyt dużo nie czytając jej.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Lubimy czytać

Obserwatorzy

Translate

Łączna liczba wyświetleń