"Love Line" Nina Reichter

Książka trafiła do mnie przy okazji book tour który został zorganizowany przez Papierowy bluszcz (https://m.facebook.com/papierowybluszcz/?locale2=pl_PL , http://papierowybluszcz.blog.pl), za co bardzo dziękuję:)

Bez zbędnych wstępów przedstawię moją opinie nt tej pozycji. Plusy... Warto zacząć od nich, bo jest ich niewiele. Pierwszy to playlista dołączona na końcu książki. Mimo, że piosenki nie wpasowują się w mój gust muzyczny, dobrze odzwierciedlają nastrój momentów do których są przypisane. I chyba na tym koniec. Mam mieszane uczucia w związku z treścią złotych myśli, nie są głupie, może nawet mają trochę sensu, ale to w większości oklepane zwroty które nie wnoszą nic nowego. Choć wiem, że dla kogoś innego mogą być dobrą wskazówką.
Minusy? Ich lista będzie długa. Ale te najbardziej istotne zostawię na koniec. Postacie nie wzbudziły mojej sympatii, autorka starała się by były rozbudowane ale widać, że to tylko pozory, jak iluzja 3D. Mattiew wywołuje litość i współczucie, Bethany jest zbyt płaska by wzbudzić jakiekolwiek emocje, a do bohaterów drugoplanowych czuję jedynie niechęć. Akcja rozgrywa się w USA, choć często mam wrażenie, że N.Reicher zna ten kraj jedynie z filmów i wycieczek turystycznych. Na siłę próba pokazania wielokulturowości, przesycona stereotypami nt pochodzenia danej osoby, jej zachowań i zamiarów. Coś tutaj nie pykło, nawet bardzo. Przez pierwsze ok 100 stron zdążyłam rzucić książką dobrych kilka razy, spalić paczkę papierosów i wypić 3 herbaty z melisy, pukając się w głowę z pytaniem: po co to kontynuować? Ciekawi_e jesteście dlaczego? Rasizm, homofobia, stereotypy płciowe, ale nie tylko, outowanie kogoś bez jego wiedzy i zgody, seksizm, ageizm, feminizm pokazany jako fanaberia i sposób na wyładowanie swojej niechęci do mężczyzn, molestowanie seksualne pokazane jako normalny element pracy, o który nie warto robić wielkiego szumu. Wg opisu jednej z recenzentek "Love Line sprawi, że kobieta zyska pewność siebie i zacznie patrzeć mniej krytycznym okiem na swoją osobę". Cóż, nie mam najmniejszych wątpliwości co do braku mojej zgody z tą opinią. Książka daje nam przede wszystkim przekaz: to jedynie mężczyzna może sprawić, że poczujesz się ważna, on lepiej niż Ty wie jak masz żyć, on pokieruje Cię na właściwą drogę, Ty sama nie umiesz tego zrobić. Gryzą mnie również relacje Beth z innymi kobietami w jej otoczeniu, szefową w pracy, sędziną, matką, siostrą, przyjaciółką - jest w nich jedynie rywalizacja i niechęć, czasem ukryta za dobrą miną, jak w przypadku Nathalie. Moja ogólna opinia jest na nie, wielkie nie. A na koniec zostawiam Wam kilka " kwiatków" które wyłapałam:

"Idiotyczne zielone końcówki włosów i upiorny makijaż oczu robiły z niej postać z Corpse Bride."

"Gdy patrzyła na Beth, twarz miała obwisłą ze znudzenia i z rozczarowania, a Beth mimowolnie przeszło przez myśl, czy białemu sędziemu uchodziłoby tak jaskrawe okazywanie poglądów w orzekanej sprawie."

"Psycholog HR, egzaltowany gej Arnie, skomentował by go pewnie: " Nudna stylizacja równa sie nudna osoba, równa sie nudne artykuły". I dodałby to swoje: Oh, Duh!
W redakcji tajemnicą poliszynela było, że podczas rozmów kwalifikacyjnych Arnie oceniał kandydatów na równych zasadach z Marthą Walsh, prawą ręką redaktora naczelnego. To sprawiało, że i po przyjęciu na etet, by nie stracić względów Arniego, połowa biura zestawiała ze sobą miks cyrkowych ubrań. (.....)

I to wszystko dlatego, by jeden wymuskany człowiek nie zrobił skrzywionej miny, spotykając ich przy automacie do kawy."

"...psycholog (mężczyzna) na ich wspólnych sesjach radził: 'Jeśli wybaczasz, nie możesz dalej wspominać', chodziło mu w istocie o 'Gdy nadal go podejrzewasz, łamiesz waszą umowę. Po prostu trochę się postaraj. No i, na Boga, nie gderaj'."

(o molestowaniu seksualnym i próbie gwałtu mówi feministka) " 'Daj spokój, nie przesadzaj, zwykła dziecinada' - skomentowała wtedy Nath"

"Poza tym trzeba powiedzieć, że poza relatywnie rzadkimi wyskokami Jaspar zachowywał się nienagannie, przyzwoicie i w swojej pracy był świetnym fachowcem. Czy dla dobra sprawy naprawdę tak trudno było znieść głupi żart albo 'przypadkowe' muśnięcie w windzie raz na jakiś czas?"

"Ta druga połowa miałaby na karku średnio dwadzieścia jeden wiosen, totalnie buńczuczne nastawienie i prostą filozofię życia (...) Ta druga połowa z hukiem zwolniłaby się z pracy i narobiłaby smrodu w papierach..."

"...ale nie wiesz o tym ode mnie, bo jeszcze nie zrobił coming outu, a mnie nie wolno rozpowiadać, że jest gejem."

"Lubi zabawy ze smyczą... - Wywrócił oczami. - Totalna perwersja."

"Tym razem o tym, że Philippe, jedyny łysy gej z jakim spał, miał włosy w nosie."

"...wyglądasz jak sfrustrowana stara baba."

"...bo gdy rozmawia dwóch gejów, świeża plotka jest cenna jak produkty Louisa Vuittona."

"To po prostu dobry czas na takie sprawy. Jak przedszkole na zabawę LEGO."

"Po tym uśmiechu Beth poznała, że był gejem."

"Zapach dla starej baby..."

"...opatrzone były znaczkami LOW CARB, LOW SODIUM i GLUTEN FREE oraz innymi etykietami ważnymi dla kobiet świadomych".

"...powinnaś być madrzejsza, bo masz swoje lata i dziecko!"

" 'Relacja z dziećmi wymaga szczerości. Ja mojego nigdy nie okłamię". Gdzieś w okolicach piątego roku życia Faith Beth doszła do wniosku, że dla bezdzietnych kobiet, głoszących z wyższością takie tezy, w piekle musi być przygotowany osobny kocioł."

"...zachowywać się jak facet"

W razie wątpliwości, nie są to wszystkie "genialne" treści zawarte w Love Line. Nie polecam, z całego serca.






Komentarze

Popularne posty

Lubimy czytać

Obserwatorzy

Translate

Łączna liczba wyświetleń